poniedziałek, 14 grudnia 2009

Z Wiesławem na Wisłą


Jako że w celu odświeżenia spojrzenia i za namową udałem się w okolice Grudziądza.
Tamże po wykonaniu kilku dramatycznie pięknych przelotów na wysokości źdźbeł ozimej pszenicy odezwał się we mnie gen podróżnika i zapodałem kierunek naprzód.
W powietrzu, odpuściwszy sterówki dokonałem pośpiesznego wytyczenia trójkąta, który zdecydowanie urozmaicił doznania.
Pierwej więc wzdłuż matek polskich rzek Wisły, do miasta Nowe. Dalej w kierunku autostrady A1, która to wbrew oczekiwaniom niejakiego Tuska, nie wydłużyła się od ponad dwóch lat ani o milimetr, mimo wysokiej latem temperatury. I z powrotem ku lądowisku pomiędzy drzewy wierzb płaczących preludiami Chopina a szklarniami nie płaczącymi niczym za to dymiącymi CO2, przez co dramatycznie ponoć wpływającymi na los grenlandzkich i arktycznych ścierwojadów pierzastych i futrzastych.
Na koniec, standardowe jak na tą porę roku odmrażanie wszystkiego (tego też !!!) i po zawodach.

Brak komentarzy: