czwartek, 31 grudnia 2009

Aniele Stróżu - Dziekuję . Małym skrzydełkom też .


Zimno, biało dookoła, ale musiałem się z Wami zobaczyć, żeby podziękować.
Szczególnie, za ten jeden raz, wieczorem nad lasem w przecince na tracie z Bytowa.
Za to, że gałęzie nie były zbyt drapieżne, płot schylił się w ciemnościach, pień odsunął się trochę na bok a do ziemi z drzewa było tylko ze dwa metry.
I dziękuję jeszcze za ten mech tam na dole. I za grzyby następnego dnia.
I za rozmowę przez telefon wtedy.
I dziękuję jeszcze za kilka innych drobnych rzeczy latających, których nie zamierzam ujawniać.

W powietrzu dzisiaj spokojnie - taka cisza przed sylwestrową burzą.
Kilku rybaków na kruchej tafli jeziora i stado gołębi zabłąkanych gdzieś między polami.
Jutro latanie noworoczne. Może w Gdyni, może gdziekolwiek. Byle lecieć.
Szczęśliwego Nowego Roku. Wszystkim i wszędzie.
Niech Anioły Stróże będą z Wami.

środa, 30 grudnia 2009

Na froncie. Przed dokładniej



No nareszcie coś się zadziało, bo już tak trochę po emerycku się latało.
Równo, prosto, najwyżej zimno i to wszystkie atrakcje - jak dotąd.
Aż tu dzisiaj PUK. Słońce świeci, wiaterek 4 m/s, biało dookoła istny zimowy raj.
Skończył się niestety 100 m nad ziemią. Jazda jakby na latającym dywanie po wydmach (widziałem kiedyś coś takiego w filmie Bolek i Lolek.
W skrócie rzecz ujmując RZUCAWKA. Na początku podjąłem walkę z lekko wstawionym Eolem, ale kiedy przy odpuszczonych trymerach GPS pokazywał 6 km/h do przodu, poddałem się w pierwszej rundzie. W tył zwrot i w dół. Ale nie żeby lądować. Poniżej 100 m powietrze się uspokoiło więc pograłem chwilę w wyścigi ze stadem saren, wymieniłem pozdrowienia swietlno-rekomachające z kierowcą TIR-a i tyle. Ziemia.
Nie było sensu, tym bardziej, że czarny front chmur, sprawca rzucawki zbliżał się niczym lokomotywa na filmie braci Lumiere.
Z lekkim więc niedoloto-niedosytem udałem się na stację w celu zakupu wina hiszpańskiego, które mam nadzieję, wzburzy krew i przywoła ciepełko Andaluzji.
No to bum !!!!!!

niedziela, 27 grudnia 2009

Też o lataniu, innym, do dna.......


Million Dollar Hotel.
Oglądałem ten film w Warszawie, niedawno jeszcze raz.
Pokręcony i wzruszający, przerażający.
Wysysający jak najdalszy lot.
Mila Jovovich, Mel Gibson, Bono producent i współautor muzyki.
Nie wiedziałem, że słowa do tej piosenki napisał Salman Rushdie. Dopiero teraz widzę, że starszy pan w oknie to ON !!!!
A kiedy mrok był już nie do zniesienia, film kończyła scena na dachu wieżowca.
Bez happy end'u.
To najlepsza fabularna scena "startu" jaką znam.
Fantastyczny ten moment zawahania TOM TOMa podczas rozbiegu.
A jego lot to chyba kwintesencja wolności i zrzucenia wszystkiego co trzyma człowieka na ziemi.
Miało być o lataniu ? Wszystko jest lataniem !!!
Nawet ziemia pod jej stopami (Ground beneath her feet)
Proszę.

Ciepło-zimno. Dwa światy. Pod i nad inwersją.


Pierwszy świat zimny, mglisty i szary. Mniej więcej do 400 npm.
Potem nagle, jakieś 50 m wyżej otworzyły się jakby drzwi do pieca. Na oko z 5 stopni więcej, słońce, błękit - nie chce się wracać. Tylko latać w te i z powrotem, chować się i grać w berka z malutkimi skrzydełkami.
Z wiatrem, pod wiatr, nad jeziorem, nad lasem tak samo jak czasem pijane od lata wróble.
A Ziemia taka bezkolorowa, zadymiona porozjeżdżana i pocięta koleinami lub obsypana trędowatymi osiedlami.
Na koniec chwilka pod choinkami aby odpocząć i napatrzeć się w zachodzące słońce.
No i wyszło 25 km - szczegóły tutaj:
http://paramotors.xcontest.org/world/en/flights/detail:apa/27.12.2009/12:50

czwartek, 24 grudnia 2009

Chodźmy polatać !!!!

No dobrze, przecież wiem że masz tam cieplej, i kolorowo bardziej i słoneczniej i przyjemniej pod każdym względem. I wiem, że może Ci się nie chce.
Ale bardzo Cię proszę.
Ubierz coś ciepłego na skrzydełka, owiń szyję szalikiem i koniecznie weź czapkę.
Obiecuję, że nie będzie długo i daleko.
Tak chwilkę nad jeziorem.
Połamiemy się opłatkiem a potem każde w swoją stronę.
Ty, tam gdzie skrzydełkom będzie przytulniej, ja tam, gdzie bardziej biało.

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Z Wiesławem na Wisłą


Jako że w celu odświeżenia spojrzenia i za namową udałem się w okolice Grudziądza.
Tamże po wykonaniu kilku dramatycznie pięknych przelotów na wysokości źdźbeł ozimej pszenicy odezwał się we mnie gen podróżnika i zapodałem kierunek naprzód.
W powietrzu, odpuściwszy sterówki dokonałem pośpiesznego wytyczenia trójkąta, który zdecydowanie urozmaicił doznania.
Pierwej więc wzdłuż matek polskich rzek Wisły, do miasta Nowe. Dalej w kierunku autostrady A1, która to wbrew oczekiwaniom niejakiego Tuska, nie wydłużyła się od ponad dwóch lat ani o milimetr, mimo wysokiej latem temperatury. I z powrotem ku lądowisku pomiędzy drzewy wierzb płaczących preludiami Chopina a szklarniami nie płaczącymi niczym za to dymiącymi CO2, przez co dramatycznie ponoć wpływającymi na los grenlandzkich i arktycznych ścierwojadów pierzastych i futrzastych.
Na koniec, standardowe jak na tą porę roku odmrażanie wszystkiego (tego też !!!) i po zawodach.

sobota, 12 grudnia 2009

Nie wierzyć fizyce klasycznej !!!!!


Po dzisiejszym locie, gdybym był ze 20 lat młodszy, pewnie zacząłbym studia nad fizyką klasyczną aby obalić jej dogmaty (ciekawe czy u Einsteina też się tak zaczęło).
Ale nie jestem, więc wyłożę tylko swoje wątpliwości:

1. Dlaczego człowiek (w powietrzu) marznie w ciągu 5-10 min a po wylądowaniu, rozgrzewać się do stanu poprzedniego musi przez godzinę i to w wannie z gorącą wodą ??

2. Dlaczego, kiedy człowiek jest zmarznięty na kość, wydłuża się odległość i czas osiągnięcia założonego celu lotu ??

3. Dlaczego mimo spadku temperatury ciała poniżej 35 stopni, po wylądowaniu mam mokre plecy ??

4. Dlaczego podczas lotu w temperaturze poniżej 0 stopni zapominam słów ulubionych piosenek ??

5. Dlaczego, gdy wkładam z zimna obie ręce pod tyłek, prawa rozgrzewa się szybciej ??

6. Dlaczego, kiedy nie mogę z zimna już ruszyć niczym, nawet migdałkami w gardle, opadanie układu pilot-skrzydło zmniejsza się prawie do zera ??

Nic tu nie pasuje do ogólnie przyjętych teorii. Dlaszszszszszeho ???
Jutro sprawdzę powtarzalność moich obserwacji u Wiesia pod Grudziądzem. O !!!

If I have to fly away*- Pamięci Wojtka w pierwszą rocznicę jego najdłuższego lotu.



Lyrics to If I Have Fly Away :
And if I have to FLY AWAY*, will you remember me?
Will you find someone else, while I'm HIGH ABOVE*?
There's nothing for me, in this world full of strangers
It's all someone else's idea
I don't belong here, and you can't go with me
You'll only slow me down

Until I send for you, don't wear your hair that way
If you cannot be true, I'll understand
Tell all the others, you'll hold in your arms
That I said I'd come back for you
I'll leave my jacket to keep you warm
That's all that I can do

And if I have to FLY AWAY*, will you remember me?
Will you find someone else, while I'm HIGH
ABOVE*
?

Miało być o lataniu, więc trochę zmieniłem tekst:-))
Wierzę, że gdyby Tom umiał latać, zrobiłby to właśnie tak.
Sorry Tom, You knew that I had to.......

czwartek, 10 grudnia 2009

Wczesnozimolatanie



Zimy nie widać, więc postanowiłem jej poszukać w powietrzu.
Latanie zimowe różni się od latania letniego.
Latem, jak się lata to się śpiewa, żeby nie być gorszym od pierzastych.
A jeśli za punkt odniesienia wziąć wronę, srokę lub nawet bociana, to wychodzi na to, że jestem Pavarotti przestworzy.
Zimą jest inaczej. Zimą w powietrzu się krzyczy, z zimna dokładniej.
A ponieważ pierzastych jakby mniej więc i tak reszta ścierwojadów bierze mój krzyk za śpiew.
No i znowu jestem Pavarotti, tym razem do kwadratu. Tak czy owak ingennium.
36 kilometrów. Byle latać !!!!!!

czwartek, 3 grudnia 2009

Wspomnienia z wypadu do Hiszpanii



Trochę czasu minęło od powrotu, ale w końcu udało się uporządkować materiał i coś tam sklecić.
Takie moje osobiste inspiracje i wspomnienia.
Wracam tam tak szybko jak tylko się da.