sobota, 18 kwietnia 2009

Taki wiatr


Napierw czekanie, siedzenie, trawo-myslenie i słońco-oczu-przymykanie.
Kiedy tak patrzę daleko na linie horyzontu i czekam aż Diabeł Mórz spieni fale, to czasami zgubić się można w tej pustce i szarości.
Sen, który zaczyna oplatać nie wypełnia czasu a wiatr nie śpiewa niczego. Klifowa jaszczurka jeszcze chwila a zacznie mówić wierszem, zdziwiona swoją niesamotnością.
I potem nagle przychodzą. Stają w szeregu tam gdzie morze moczy niebo, nadymają trupie policzki i dmuchają z całych sił. Odarci z rzeczy, które Neptun zabrał w ofierze lub by przehandlować je z Lucyferem. Jęczą, zawodzą, płaczą, zgrzytają zębami z odwiecznego zimna, błagają o litość lub przebaczenie.
Łotry, marynarze, mordercy, portowe kurwy, uciekające przed wojną matki z dziećmi, naznaczonymi piętnem śmierci od momentu pierwszego krzyku.
To ich dziełem jest ten wiatr, na którym nienawidzę latać.
Gwałtowny, lodowaty i pokręcony. Taki, który nie przynosi ulgi.
Taki, przed którym nawet mój Anioł Stróż chowa się w ogrodzie Wiecznego Ciepła i mówi mi - Radź sobie sam !!!
Taki, który chciałbym, by nie powtórzył się jutro.

Brak komentarzy: