czwartek, 27 marca 2008

Archeologia trzeciego wymiaru

To wszystko czego doświadczam, wznosząc się w powietrze, jest jak archeologia trzeciego wymiaru.
ON podzielił przestrzeń na poziomy. Na każdym doświadczam czegoś innego.
ON pewnie zrobił to w trosce o tych, którzy latają, byśmy nie zwariowali, aby skala określająca poziom euforii, zdziwienia i fascynacji przestrzenią nie roztrzaskała się z hukiem na głowie.
Pierwsze sto metrów jest jak przebijanie się przez wzburzone fale na brzegu morza. Targa skrzydłem na lewo i prawo, w górę i w dół. Nie widać nic a czuję, jakby coś za wszelką cenę chciało zatrzymać mnie na ziemi. A to tylko Eol. Nie znacie go ? To pogański bożek wiatru. Widać nie dogadał sie z NIM, albo ON, jak to ma w zwyczaju, nie wyjaśnił mu wszystkiego. Albo ON miał już dość awantury i zostawił Eolowi te sto pierwszych metrów w panowanie. A niech się głupi cieszy, pomyślał pewnie ON.
No i Eol stara się jak może. Niestety na próżno, na szczęście !!!!
Bo gdy pokona się tą pierwszą aeroarcheowarstwę, ON bierze mnie w dłonie i niesie ku transcendentum. Transcendentum, około 200m nad ziemią objawia się spokojem. To jak wejście do ciepłego domu. To moment, kiedy po sprawdzeniu, że wszystko czego brak może mi zagrozić, jest na swoim miejscu, skupiam się na odkrywaniu magii trzeciego wymiaru. Od tego momentu myślę już znowu o Tobie.
Następne 400-500 metrów to świat odkrywanych zapachów, które ON, jako karę za cały nasz ziemski bałagan ukrył tam. Las pachnie świeżością porannej rosy a powietrze drażni tajemnicami, których na próżno szukać niżej. cdn

Brak komentarzy: