niedziela, 5 lipca 2009

Kara Boska

Tym razem anioł stróż poszedł spać a w zasadzie to ja go wygoniłem na chwilkę.
Wygoniłem, bo złamałem zasadę, że lata się tylko dla przyjemności.
Kolega zadzwonił, żebym mu pomógł no i zgodziłem się. I chociaż wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, żeby sobie odpuścić (nie mówiąc już o tym natrętnym, wewnętrznym głosie)to nie posłuchałem.
Efekt ? Morda w zbożu, zbita pięta, skręcona kostka i przerwa przynajmniej na tydzień lub dwa.
I żeby było jasne - ja byłem o.k., skrzydło o.k., napęd o.k. tylko "kupa", którą miałem ku radości jakichś tam debili ciągnąć za sobą była do niczego.
No to teraz auuuuuuuuuuuuu.

piątek, 3 lipca 2009

Miedzy burzami


W drodze powrotnej wczoraj z Gdanska, już coś mi nie pasowało z prognozami. Sprawdzilem na ICM, Windguru, Sat24 - nagle nad Chojnicami zrobiła się wielka błekitna dziura. Dawaj więc graty do samochodu i na Komarzą Łąkę. Na horyzoncie majaczyło kilka Cb, wydawały się jednak pożerać Bydgoszcz. Była więc szansa, że mnie nie zauważą.
No i wyszedł z tego całkiem fajny 76 km locik. Lądowanie po 22, prawie w ciemnościach, dobrze,że znam łąkę na pamięć. Gdyby nie kombinezon, komary zeżarłyby mnie do kości.